To była wspaniała niedziela, choć ze zmienną pogodą. Piękni Rodzice (szczególnie Mamusia), cudowny mały człowiek, elegancko ubrani goście, dostojna uroda kościelnego wnętrza i gustowny wystrój restauracji. Jednym słowem – raj dla fotografa…



Fotografowanie tego typu uroczystości rodzinnych wymaga skupienia i uwagi, bo to, co się dzieje, dzieje się tylko raz. Nie można zażądać powtórki chrztu, bo nie wyszło… Wymaga też planowania, ale równocześnie elastyczności. Trzeba wiedzieć, gdzie się ustawić, jak skonfigurować sprzęt, ale też być przygotowanym na szybkie zmiany i niespodzianki. Przydaje się umiejętność wyłapania ciekawych momentów, interakcji, emocji.

A to poniżej zrobiłem już w restauracji, zaraz po obudzeniu sprawcy całego zamieszania…

Wszyscy chcieli się przywitać…


Obowiązkowo na rękach u Ojca Chrzestnego w asyście Taty.

Dziadkowie najbardziej zachwyceni. Następny wnuczek do rozpieszczania.
